Mimesis

Sądzi się, że sztuka powinna być jak najbardziej naturalna, i może dlatego się tak robi, iż napisane jest w pismach, że sztuka to naśladowanie rzeczywistości (mimesis).
To zdanie rozumie się dosłownie: sztuka to przenoszenie rzeczywistości z zewnątrz nośnika materialnego dzieła na niego.
Bardziej wnikliwe umysły, jak profesor Kiereś z KUL-u, nie widzą tego tak prosto i sztuka naśladuje naturę nie w formie, lecz jej celowość.
Taki, filozoficzny, a nie plastyczny kontekst miał tekst przypisywany Arystotelesowi.
Innymi słowy o zasadzie mimesis czytamy w traktacie filozoficznym, a nie instrukcji dla wytwórstwa np. posągów.
Ja rozumiem to tak, że jak w naturze jest logika, jest sens, bo jest, to są dane ze zmysłów a nie z twierdzeń abstrakcyjnych, tak powinna być w sztuce, także w sztuce pięknej.
Jest tam zamysł, jest idea, jest jakiś nous - umysł, rozum.
I ten cel ma być analogiczny do celów natury: ma regenerować, leczyć, poprawiać, pomagać, wspierać, czyli ma znaczenie terapeutyczne.
Ja patrzę na film jako na narzędzie terapii umysłu, intelektu, postaw etycznych, człowieczeństwa.
Dzisiaj filmy są robione przede wszystkim dla pieniędzy, a nie dla terapii. Najmniej wymagająca forma twórczości to forma rozrywkowa.
O niebo łatwiej jest zrobić coś głupiego, niż mądrego. Rozśmieszyć kogoś głupkowatą miną, albo przestraszyć groźną to banalnie proste.
Terapia wymaga już wiedzy, a wiedza specjalistów, ludzi wybitnych w czymś. Tacy ludzie są rzadkością, do tego koszta produkcji czegoś mądrego mogłyby nieprzewidzianie wzrosnąć.
No i jak ludzie, których z założenia ma się za bandę idiotów, docenią ten nasz mądry wkład i za niego zapłacą?
Kto nas obejrzy i kto nam zapłaci - innymi słowy.
Specjalistów od rozrywki znaleźć łatwo. Na podstawie kina rozrywkowego, które działało dotychczas, można sobie wywróżyć ile się mniej więcej zarobi, i czy się to będzie opłacać.
(Specjalistów też można znaleźć wśród tych, którzy już się w show-biznesie popisali. Zwiększa to prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu, ma się rozumieć ekonomicznego, nie terapeutycznego.)
Właściciele takich showbiznesowych wytwórni poza tym sami nie byliby w stanie stwierdzić, czy ich nie oszukano i czy film jest rzeczywiście mądry, są bowiem głupsi, niż przeciętny odgórnie traktowany przez nich jak głupiec Kowalski.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Alice in Wonderland (1903)

Trutnie

Speed (1994)