Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2025

Aforystyka filmowa

Z poprzednich tekstów można wyciągnąć już ogólny wniosek w stosunku do mojej koncepcji filmu: to nie jest proces ekspresji osobowości. W ekspresji osobowości nie ma gwarancji, że pojawi się wartość ekonomiczna, zasób ekonomiczny. Tworzenie filmu przypomina pisanie programu komputerowego, gdzie funkcję algorytmów spełniają aforyzmy. Cel filmu jest tylko jeden: przedstawić wybrane aforyzmy, uzasadnić także ich prawdziwość, i zrobić to dla widza zrozumiale. Ja innego celu sobie nie stawiam. Moim celem nie jest, w przeciwieństwie do Panów Sapkowskiego i Martina, prezentowanie wydarzeń i postaci. Dla mnie wydarzenia i postacie są środkami, a nie celami. Obchodzę się z tym wszystkim po macoszemu, bez kultu i przywiązania, które uważam za haniebne. To niegodne człowieka bić pokłony nie tylko przed bożkami, bałwanami z drewna czy kamienia, ale i myśli czy pikseli. Moim celem nie jest pokazywanie świata. Nie jest też pokazywanie jakichś niezwykłych osobowości, które potem stają się celebryckie ...

Prawdziwa wartość

Ja teorii rachunku zasobów ekonomicznych nie wymyśliłem: ja to, po prostu, zobaczyłem jak jajko sadzone na patelni. Zabrałem się za przygotowywanie produkcji filmowej i coś mi nie grało; robiłem plany. Zobaczyłem, że muszę coś dać. Dostrzegłem jednym wglądem, że to, co chciałem zaoferować: najwyższa jakość cyfrowej rozrywki, to nicość, to puste kalorie, to ciemność. Aforyzmy są jak algorytmy. Są to prawdy, które uczą żyć lepiej, mądrzej. Nawet fałszywy aforyzm budzi zainteresowanie rzeczywistością, refleksją i autorefleksją. A rozrywka? Ona usypia, osłabia czujność. W nauce nawet fałszywe twierdzenia są wartościowe, jako że często wiodą do prawdziwych. Są częścią procesu pozyskiwania wiedzy. Wiedza, nawet fałszywa, będąca częścią procesu naukowego czy filozoficznego, refleksyjnego, racjonalnego ma wartość obiektywną. Pieniądze też mają wartość obiektywną, dlatego rachunek tu się zgadza. Tworzenie sztuki z przekazem wymaga zaangażowania zdolności logicznych, intelektualnych: to nie jest...

Trutnie

Za kino bez zasobów ekonomicznych nie powinno się płacić. Rozrywka powinna być za darmo. To, że jakiś film daje relaks milionowi ludzi nie sprawia, że nabiera on wartości ekonomicznej. Pozostają jeszcze miliony, które uważają go za nijaki, którym nie oferuje nic. Pieniądze mają jednakową wartość dla wszystkich, natomiast książki Pana Sapkowskiego nie. Gdyby zawarł w nich przekazy intelektualne, i byłaby to jakaś wiedza powszechna, dajmy na to aforyzmy, to sprawa wyglądałaby inaczej. Autor książek Wiedźmina wyznał, że żadnego przekazu intelektualnego w książki nie wprowadził. Takim autorom pieniądze się nie należą, jak również takim filmowcom. Wchłaniają obiektywny zasób, a nie dają takiego zasobu w zamian.

Dla wiedzy

Są jednak dla sztuki pewne ramy obiektywe, pewna uzda, ale ma ona naturę ekonomiczną, a nie humanistyczną czy artystyczną: to ekonomiczny rachunek zasobów. Pieniądze to zasób o wartości obiektywnej. Jeśli chcemy być zgodni z prawdą musimy wymieniać na pieniądze tylko to, co także ma obiektywną wartość. Ukończyłem pół roku zarządzania na uczelni wyższej i uczono mnie tam, że do zasobów ekonomicznych należą wszystkie wymieniane w podręcznikach rzeczy, ale nie wymienia się w nich rozrywki. Zasobem ekonomicznym jest wiedza i to ona może, powinna zawierać się w sztuce komercyjnej. Ogromna ilość różnych tworów filmowych i książkowych powstaje w celu zapewnienia najwyższej jakości rozrywki, a nie dla obiektywnie mierzalnych i wymienialnych na pieniądze zasobów. Problem wymiany zasobów na zasoby to nie jest jakaś supererogacja moralna, ale konieczność, jako że inaczej na rynku, w portfelach, na kontach powstają czarne dziury. Pieniądze otrzymują ludzie, którzy niczego w istocie mierzalnego w n...

Po amerykańsku

Pan Andrzej Sapkowski, zwany przez fanów Wiedźmina Asem (od dwóch liter A i S, czyli inicjałów Pana Sapkowskiego) studiów filologii polskiej nie skończył, a pisze książki i jest znany na całym świecie, jak jego odpowiednik amerykański Pan Martin. Książka jest materią plastyczną i nie potrzeba artyście, twórcy żadnego formalnego wykształcenia, by w niej się babrać. Film jest w istocie tym samym: tym, czym go uczynimy, by był, według woli. Film i książka to nie są nauki stosowane, jak medycyna, biochemia. Jak w medycynie, biochemii zasadą jest nierobienie tego, czego się chce, jako że można pozabijać ludzi, w sztuce pięknej jest odwrotnie (wyłączam już patologię, która nie przystoi nigdzie, bez względu na to, czy to sztuka, czy nauka). Można wyzyskiwać możliwości, jakie dają książka i film do granic. Sztuka jest wyrazem swobody twórczej, swobody poznawczej, jestestwa, i dlatego w takich cywilizowanych krajach, jak USA, nie ma tytułów naukowych w zakresie sztuki. Właściwie, to coś takiego...

Święta Koncepcja

Mamy skłonności do bezrefleksyjności, a bierze się to z braku duchowości. Pojęcie "duch" nie jest pojęciem religijnym, ale filozoficznym i oznacza osobowe jądro człowieka, jego istotę najczęściej. Mamy sytuację: impreza jakichś kiboli, diskopolowców, i znalazł się tam ktoś, kto zaczyna teoretyzować. Ci ludzie myślą ciałem, dlatego można dostać w twarz za takie refleksyjne tendencje. Prostactwo jest i w kinie. Robimy, robimy, robimy, ale przy tym nie poznajemy. Sztuka filmowa to nie jest po prostu robienie filmów, jako że filmów nie robi się tak prosto, jak kupy. Przesadziłem z prędkością refleksji: filmy można robić, i najczęściej robi się tak prosto, jak robi się kupę, i dlatego, sądzę, są one wszystkie gówno warte. To jest dlatego, uważam, że w spółkach filmowych siedzą w zarządzie ludzie, którzy nie znają się na produkcji filmów, nie są artystami, ale mają takie guziki, które wciskają, i zjawiają się ci, którzy to, niby, umieją. Ci, którzy niby umieją, mają supersytuację, ...